Barranco de Guayadeque, Santa Lucia i wielki kryzys.
Gran Canaria okazała się być nie do zniesienia. Po raz kolejny stoję na rozdrożu i muszę zajrzeć w głąb siebie, by znaleźć swoją ścieżkę.
Gran Canaria okazała się być nie do zniesienia. Po raz kolejny stoję na rozdrożu i muszę zajrzeć w głąb siebie, by znaleźć swoją ścieżkę.
Żadna praca nie hańbi, a ja nie zajmuję się jedynie copywritingiem. Nauczyłam się, by zakasać rękawy i bez grymaszenia zacząć zarabiać na marzenia.
Miarą szczęścia nie są łatwe drogi. Czasem trzeba przebijać się przez grube mury odmiennego myślenia. Lecz - jeśli prowadzi to do spełnienia marzeń, to zawsze będzie warto. No i zdjęcia. Bo dawno ich tu nie było. Całkiem sporo się nazbierało.
Dzień dobry! Skrzaty szepnęły mi, że dziś ważne święto jest. I mimo że ja mało bożonarodzeniowym typem jestem, to jednak każda okazja jest dobra ku…
Continue reading → Nieświąteczne życzenia. Lecz ze szczerego serca!
Część z Was pewnie wie - część jeszcze nie. Plany się zmieniły. Całkiem niedawno - i decyzje zostały podjęte z prędkością światła. Podczas rozmowy z…
Znacie to uczucie, gdy niby wszystko wokoło układa się dobrze, a z tyłu głowy wciąż czają się smutek i smak zrezygnowania? Nie? Ja też myślałam,…
Dziś już ostatni wpis z podróży po Anglii. O Edynburgu napiszę kiedyś przy okazji - będzie to głównie wyprawa po muzeach (i masa zdjęć). Będzie…
Continue reading → Lake District – naładowanie akumulatorów na życie
Wygrzebałam dziś taką perełkę. List, który pisałam prawie trzy lata temu. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że niewiele się zmieniło w moim nastawieniu. Może tylko…