Hostelowe życie vol. VI. Pozytywnie zakręceni wariaci
Ostatnia część "Hostelowego życia". O pozytywnych ludziach, którzy byli inspiracją do kolejnych szalonych działań, bo pokazali, że świat jest mały, a możliwości ogromne.
Ostatnia część "Hostelowego życia". O pozytywnych ludziach, którzy byli inspiracją do kolejnych szalonych działań, bo pokazali, że świat jest mały, a możliwości ogromne.
Do hostelu zawitała Barbara – Polka od dwudziestu lat mieszkająca w Stanach Zjednoczonych. Opowiedziała mi o tym kraju, zrywając mi z oczu amerykański sen. Zobaczcie, jak wygląda niepodkolorowana rzeczywistość w USA.
Gdyby było Wam mało, bo mi jest ciągle, to mam dla Was kolejne zdjęcia z Gran Canaria. Naprawdę, jest co oglądać.
I znowu o ludziach, i znowu o planach i o dobroci innych. Bo gdy człowiek żyje w jaskini i otacza się gośćmi z całego świata, to nie może doświadczyć niczego złego.
Wracam z relacją z El Warung. A dzieje się, naprawdę. Dziś o ciekawej Australijce i wycieczce do Teror.
Jestem na Gran Canaria, spełniam marzenia, żyję pełną piersią. A jednak – za rogiem nadal czai się wilk. Uzależnienie od jedzenia, tak trudne, bo przecież, aby żyć – trzeba jeść. A to bywa niekiedy bardzo trudne.
Życie jest cudne, a świat przepiękny. Czuję, jak moje serce bije coraz mocniej. Dzisiejsze zdjęcia są dowodem mojej miłości. Jestem pewna, że i Wy się zakochacie. Pierwsza fotorelacja z Gran Canaria!
W hostelu czas płynie inaczej. Ludzie są otwarci, w jednym miejscu spotyka się cały świat: Australia, Dania, Finlandia, Japonia... są rozmowy i jest spokój. Jest po prostu dobrze.
Wszystko, co złe, kiedyś się kończy. A ja przecież w osiemnaste urodziny usłyszałam, by pamiętać, że siła płynie z przeżytych doświadczeń. One nie zawsze są dobre. Ale niczego nie żałuję. Dziś o tym, jak kryzys obrócił się w piękną przygodę, która będzie trwać jeszcze długo.