Zdziczałam. Nie wracam.
Zdziczałam. Odeszłam od ludzi, od przyjemnostek wielkiego świata. Spokorniałam, stopiłam się z naturą. Zrezygnowałam z analizowania na rzecz instynktów.
Zdziczałam. Odeszłam od ludzi, od przyjemnostek wielkiego świata. Spokorniałam, stopiłam się z naturą. Zrezygnowałam z analizowania na rzecz instynktów.
Siódmy tydzień, lekko tragiczny w skutkach. Zbite lusterko, trzaśnięty w dwóch miejscach zderzak, misja "traktor", wizyta u mechanika. Z ostatniej chwili – pęknięty brodzik, przez który ucieka woda... Ahoj przygodo!
Tydzień pełen wolności wszelakiej, bliskości największej i skrystalizowanego marzenia o domu. No i zdjęcia – ogrom cud zdjęć.
Obiecane zdjęcia z Bieszczad i słowo o cudach, które pojawiają się, gdy ich wcale nie wypatrujemy.
Zachwyty, irytacje, złości, smutki i rozczarowania. Czyli o cud rozmowach, konfrontacji z zaściankiem i górskich spacerach.
O wolnościowym egoizmie, planowanej podróży lądem do Nepalu i rozkoszy wiosną. No i standardowo – zdjęć co nie miara.
Kamper nie jest sposobem na podróż czy na życie – jest sposobem na wolność. Dla smaczku absurdalne spotkanie z lokalnym mafiozo i policją. I masa zdjęć.
Drugi tydzień życia w kamperze. Wolność, piękne zdjęcia, pierwsze razy, psice i bezprawne przepisy wprowadzone przez rząd.
Rzecz o spełnionym marzeniu. Jak żyje się w kamperze, jak podróżuje się z dwoma psami. A przede wszystkim – jak odnaleźć swoje miejsce na Ziemi. I duuuużo zdjęć.