Wczoraj klęłam na czym świat stoi, bowiem zasięgu ni w ząb nie było, a ja po tygodniu absolutnej nieobecności chciałam podzielić się z Wami tym, co się działo, a przede wszystkim – jak to wyglądało. Udało się opublikować tekst i parę zdjęć, reszta musiała poczekać.
Dziś – dziwnym trafem – internet hula jak ta lala, a ja mogę pokazać Wam resztę fotografii z minionych paru dni. Było pięknie. I mimo tego, że ktoś pięknie napisał – z Bieszczad odleciały już anioły, to jednak wciąż poza utartym szlakiem, na którym mnóstwo jest kawiarnii, zajazdów, knajp, hoteli i parkingów można znaleźć śliczne miejsca. Jak zawsze – gdy człowiek wie, gdzie szukać i się uprze, to naprawdę cuda stają na jego drodze. A wiecie, co jeszcze Wam powiem? Cuda stają na naszej drodze najczęściej, gdy w ogóle się za nimi nie oglądamy.
1 komentarz