Czas to pojęcie zgoła względne. Miesiąc może przynieść bardzo wiele zmian i nauki o samym sobie, a jednocześnie – mija jak z bicza strzelił.
Właśnie usunęłam dwa akapity tekstu, mówiące o Francuzach, których poznałam i o rodzinie, u której mieszkałam. Ale niech to zostanie między mną a mną. Niektórych rzeczy po prostu nie warto, a może nie wypada, mówić. Moje uczucia do Reunion oddają zdjęcia. A to co działo się poza zdjęciami, niech zostanie w pamięci, która z czasem wyblaknie.
Powiem tylko tylko, że Francuzi dużo piją (wina), oglądają filmy z dubbingiem (bo nie ogarniają tych z lektorem) i totalnie nie pasuję do ich wyższej klasy średniej.
A teraz łapcie fotografie.
Wracam. W niedzielę będę w Katowicach. A jesienią i zimą obiecuję Wam i sobie krótkie wypady w góry, weekendy w ładnych miastach, dużo sztuki i kultury i sporo książek.
Z.
Skomentuj